20.1.13

PUDEŁKO GLOSSYBOX - EDYCJA LISTOPAD 2012

Od razu uprzedzam, że z Waszym blogrollem wszystko w porządku, za to gorzej z moim poczuciem czasu. Dzisiaj kolejny post, w którym nadrabiam swoje blogowe zaległości, czyli pudełko Glossybox w odsłonie listopadowej (będzie rzecz jasna jeszcze grudniowe i mam nadzieję na dniach pojawi się także styczniowe).


Myślą przewodnią listopadowego pudełeczka jest "jesienne odkrycia z Glossybox!" i choć samo pudełko należy do całkiem udanych, tak zdanie przewodnie nijak mi do zawartości boxu nie pasuje. Jesień kojarzy mi się z cynamonowymi świeczkami, korzennymi ciasteczkami, czy szarlotkowymi balsamami do ciała, a zawartość pudełka odbiega od tego totalnie.


W listopadowym boxie otrzymujemy jak zwykle 2 pełnowymiarowe produkty i 3 miniaturki. Oprócz kosmetyków w pudełku znalazł się również bon na zakupy w sklepie answear (nie wiem dlaczego, ale nigdy w życiu nie robiłam tam zakupów).

Chyba największym hitem pudełka jest 5 ml miniatura perfum Chloe w kolekcjonerskim maleńkim flakoniku. Zapach jest delikatny, kwiatowy i dziewczęcy - ekipa Glossybox spisała się na medal, bo chyba nie dało się wybrać bardziej uniwersalnego zapachu. Zapach Chloe nie zwala z nóg, ale też nie drażni i nie przeszkadza w noszeniu. Niestety jak dla mnie jest zbyt nijaki.


Pierwszym produktem pełnowymiarowym jest nawilżający krem pod oczy marki GlySkinCare. To właśnie dzięki temu produktowi zainteresowałam się marką, ponieważ przed otrzymaniem pudełka nigdy wcześniej o marce nie słyszałam. Z kremu jestem bardzo zadowolona, ma świetne właściwości nawilżające, bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż i ładnie wygląda na toaletce. Szerzej o kremie możecie przeczytać na blogu Kasi.


Drugim pełnowymiarowym produktem jest jedna z moich ulubionych baz, czyli utrwalająca baza pod cienie Cashmere marki Dax Cosmetics. Cenię ją sobie przede wszystkim za innowacyjne naleśnikowate opakowanie, które w przypadku kosmetyków tego typu sprawdza się nad wyraz dobrze. Poza tym baza świetnie przedłuża trwałość makijażu i nie przesusza delikatnej skóry powiek (zachęcam do zapoznania się z opiniami na KWC - klik).


Kolejnym produktem, który przyszedł do nas w listopadowym Glossyboxie jest rozświetlające serum do twarzy marki Lierac. Dziwię się, że jeszcze nikomu ta marka się nie znudziła, bo możemy ją znaleźć w ponad połowie pudełek Glossybox. Nie zrozumcie mnie źle - bardzo lubię tę markę, ale jeszcze bardziej lubię różnorodność produktów. Serum jeszcze nie testowała, czeka sobie na lepsze dni.


Ostatnim produktem jest 5 ml próbka BB Cream'u marki Happy More Skincare o jakże oryginalnej nazwie Happy More BB. Wszystko byłoby absolutnie super gdyby nie to, że a) nie mam pojęcia co to za marka, b) 30 ml kremu kosztuje ponad 200 zł!, c) krem ma dziwny, dość ciemny kolor. Tak więc jak się domyślacie kremu jeszcze nie testowałam i póki co mnie do niego nie ciągnie. To chyba przez cenę, która na tle Skin79 za 40 zł wypada blado.


Podsumowując pudełko całkiem zacne, bo aż trzy produkty przywołały szeroki uśmiech na mojej twarzy. Pozostałe dwa są mi... obojętne. Zdecydowanie najbardziej cieszę się z bazy pod cienie i kremu pod oczy, czyli z obu pełnowymiarowych produktów. Serum Lierac na pewno kiedyś się przyda, a BB Cream nie wiem jeszcze jak skończy.


Jak się Wam podobało listopadowe pudełko? Zamówiłyście? A może nie i żałujecie?
Copyright © vexgirl